I stało się coś, czego się baliśmy..
Mamy wyciek wody!
Tu serdeczne podziękowania dla mojego kolegi, który zwrócił nam uwagę na wodomierz - że najczulsze pokrętełko się non stop kręci.
Szukaliśmy długo, dokręcaliśmy co się da i dalej to samo. Aż do przedostatniej soboty. Uparłam się, że chcę złożyć szafkę do kotłowni. I złożyłam, a myjąc podłogę zajrzałam do rewizji w zabudowie regipsowej rur. I bingo!
Nie było widać od razu, trzeba było powiązać kilka faktów. W zabudowie rzucił się w oczy jakby ciemniejszy kolor tynku - mokry. Wepchałam rękę za rury, mokro. I wtedy olśnienie. Przecież na tej samej ścianie, ale od strony wiatrołapu zaczęła schodzić nam farba. Ale takim jakby paseczkiem, że byłam święcie przekonana, że zarysowało się po prostu ścianę jak wnosiło się łóżko. A mąż dosłownie kilka dni wcześniej pytała mnie czemu nam ta farba złazi dalej.
I okazało się być to niestety wilgocią..
Był hydraulik w zeszłym tygodniu, rozkuta część podłogi w kotłowni, dziś kujemy dalej, bo część złączek wykluczona, zostały dwa kolanka zaraz za zestawem wodomierzowym i ewidentnie wodę ciągnie stamtąd.
Nowy dom i już do remontu! :D
Nie życzę nikomu, dobrze że u nas udało się znaleźć źródło. Posprawdzajcie też swoje wodomierze, czy wszystko ok!
Miłego dnia!