Budowlane wpadki i oczekiwanie vs rzeczywistość
Wszyscy tak pięknie opisujemy postępy na naszych budowach - a nie uwierzę, że nie przytrafiły nam się wpadki czy też wierzyliśmy, że coś będzie piękne, równe i gładkie, a w rzeczywistości tak jednak nie jest.
Może w ramach rozluźnienia podzielimy się tutaj takimi wpadkami czy "matko jak ja mogłam/em w ogóle tak pomyśleć"?
Na swoim blogu nikt się tym nie "chwali" bo głupio, a każdy coś takiego przeżył.
To zacznę od siebie:
1) Tynki - wyobrażenie - super ekstra równe. Przy malowaniu wiadomo, wyjdą ryski, małe zarysowania, lekkie wgniecenie (nie mówię tu o dużych, które się łatało) - i zdziwienie "ale jak to?! Miały być super równe!" - ale na logikę myślą, nie da się zrobić tafli szła bez gładzi.. A i nic nigdy w 100% idealne nie wyjdzie.
2) Fuga w kuchni - moja ostatnia zmora - mąż się śmieje, że raz go zabrakło i już klapa :D Pojechałam kupić - co ja miałam w głowie, że wybrałam coś z palety zbliżonej do odcieni beży/brązy do szarej płytki?! Nie wiem! Teraz jak na nią patrzę, to serce mi pęka, że taka głupia byłam... Ale renowator już czeka i jak tata skończy malować to naprawiam.
3) Drzwi do kotłowni - zakupiliśmy stalowe, w katalogu określone jako zewnętrzne. I człowiek zaufał Panu od pomiarów i monterowi i co? Mamy pod drzwiami szparę 3cm. Już kombinuję jak to uratować..
4) Jeździmy wczoraj za AGD - kuchnia już zamówiona - i małżonek wypatrzył piekarnik i mikrofalę w jednym - myśl "a może takie rozwiązanie" Taa.. tylko słupek zamówiony pod mikrofalę i piekarnik oddzielnie..
5) Bateria wannowa - kupiliśmy już dawno. Przed wanną. Szukamy wanny "matko bosko się nie zmieści bo wanna za wysoka, musimy nawannową zrobić!" Oddaliśmy. Zmierzyliśmy jeszcze raz - jednak się zmieści... Kupiliśmy znowu.. <ściana>
6) Odpływ liniowy pod prysznicem - czas przed wylewkami, dogadaliśmy z Panem, ze oddzielą przestrzeń pod prysznic, żeby zrobić później spadek. Super, fajnie. Wchodzimy po wywlaniu wylewek na budowę, a tam co.. Równiuteńka podłoga! Dziury brak! I przyjechali panowie na następny dzień i skuwali... Ale co się omodliłam, żeby podłogówki przy tym nie uszkodzili to moje.
I chyba największe nasze "przekłamanie" - pies zostaje u rodziców, nie będzie do nas wchodził na budowę bo rozłożony styropian/rozłożona podłogówka/malujemy ściany/bo płytki a błoto. Taa.. dlatego też w piątek kupiłam mu posłanie, żeby miał na czym leżeć w salonie :D
A jak u Was? Co Was zaskoczyło/rozczarowało/zdziwiło? Jaką wpadkę zaliczyliście, że łapiecie się za głowię do tej pory?